14.12.2019 taki sam jak 14.12.2017
Hejka , jestem tu nowa.
Sądze , że założenie tutaj pozwoli mi pokonać swoją własną nieśmiałość przed ludźmi i w końcu się otworzę na swoje własne skrywane uczucia. Wiem , że tego bloga i tak pewnie nikt nie przeczyta , ale jeśli tak to może moja historia komuś pomoże chociaż przez krótki moment. Mamy dziś 14 grudnia 2019 roku , wiadomo zaczynają się święta niedługo , czyli jak sądze dla wiekszosci najgorszy czas w życiu. Czekam z niecierpliwością aż się to skończy. Marzę już o dniu 2 stycznia.
Pewnie zastanawiasz się dlaczego jest napisane , że ten dzień jest taki sam jak 2 lata temu , a nie rok. Rok temu byłam "szczęśliwa" ze swoim ukochanym. Spędzaliśmy święta razem. Wszystko niby super , ale jednak nie do końca. Obiecywał ,że nigdy mnie nie zostawi , że będzie mnie kochał pomimo wszystko. Znacie to uczucie ? Kiedy ktoś kto jest wam tak cholernie bliski nagle po czasie odchodzi ? Rozstaliśmy się w czerwcu. Dziś jest grudzień , a ja wciąż poświęcam chociaż sekunde na myślenie o nim i jak mu się układa. W tym czasie spotykałam się z paroma osobami , ale albo nie było tego z mojej strony lub z tej drugiej. Aż do teraz , kiedy znowu zakończył się następny rozdział(nie wiem dlaczego , nie moja decyzja). Nie umiem znaleźć sobie nikogo. Tak jak każda kobieta chciałaby chwili stabilizacji albo nie chwili tylko wiecznie stabilizacji. Dostaje ją zwykle tylko w małej dawce, przez jakis czas. Często myślę o tym co bylo i o tym co będzie. Boję się tej pieprzonej samotności. Ostatnia sytuacja mnie dobiła i teraz cierpie. Dlaczego niektórzy ludzie mają wszystko ? a ja nie mam nic oprocz zdrowia. Dla wielu to najważniejsze , dla mnie tez owszem. Jednak budząc się rano nikt na mnie nie czeka. Nie mam dla kogo żyć , wstawać rano i się starać. Można to nazwać depresją , choc pewności nie mam. Wielokrotnie proszę Boga o wyrozumialość i szczęście , ale pojawia się tylko chwilowo. Takiego szczęścia nie chce . Wtedy strata boli bardziej i niespełnione nadzieje.
KK.