Wracam z kolejnymi dawkami nieszczescia. Ciesze sie ,ze moge sie tu wypłakać teoretycznie.
Kwarantanna powoli się kończy , a ja znowu jestem w punkcie wyjscia.
Przez cala kwarantanne pisałam z dwoma chlopakami , w sumie 3. Z jednym skonczylam tydzien temu , z drugim wczoraj. A ten 3.. skonczyl ze mna po spotkaniu w niedziele. Okazalam sie zbyt brzydka i gruba wciaz. A schudlam az 5 kg podczas kwarantanny to duzo chyba.. Jednak wciaz jestem niewystarczajaca niestety.
Wiem , ze niby jak sie trafi odpowiednia osoba to ona pokocha mnie taka jaka jestem. Jednak czuje , ze stoje w miejscu i nic nie robie. Powinnam sie chociaz uczyc , ale to wydarzenie ostatnie mnie dobiło. Nie chce juz szukac pomocy u Boga , bo to bez sensu. Chcialabym dac milosc i zeby ta osoba to odzwajemnila , nic wiecej.
A co jesli jest tak , ze nie jest mi to pisane ? Chyba musze to zaakceptowac, ze moje marzenia nigdy sie nie spelnia. I nie zaloze rodziny i nie bede miec dzieci. Moze w nastepnym zyciu sie uda.